...a ja tak tylko sięgnęłam sobie po nią na półkę i... wsiąkłam. A praca czeka...
Ta książka przedstawia się sama - "Harry Potter i kamień filozoficzny" autorstwa Joanne K. Rowling w przekładzie Andrzeja Polkowskiego to pierwszy tom serii, bez której chyba nie byłoby mojej miłości do czytania. Pierwsze 4 tomy Pottera dostałam już ładne 20 lat temu i dalej goszczą na mojej półce (choć jak było już widać powoli noszę się z zamiarem wymiany na wydania nowsze). Niemniej już daaaawno nie sięgałam po nie na dłużej niż tylko głaskanie okładki. Nawał pracy to straszna sprawa swoją drogą, bo wtedy nagle, nawet się człowiek nie zorientuje, jak bezwiednie wyciąga na pozór zapomnianą, porzuconą, a jakże wspaniałą książkę i od gładzenia grzbietu przechodzi do kartkowania, delektowania się zapachem leciwego już papieru, wspomina jak to było cudownie, kiedy ostatni raz trzymał ją w dłoniach, kartka po kartce, strona po stronie zanurzał się w niezwykły świat marzeń, niemal sam eksplorował tajemniczy świat magii... i już ma przeczytany rozdział, trzy, pół książki...
Ale w sumie... czego tu żałować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz