sobota, 26 lutego 2022

Kanada jakiej nie znamy, czyli "27 śmierci Toby'ego Obeda"

O tej książce-reportażu autorstwa Joanny Gierak-Onoszko zaledwie wspominałam, będąc w trakcie lektury. Skończyłam ją czytać ponad dwa tygodnie temu, spróbuję zebrać swoje przemyślenia, kiedy już emocje nieco opadły. Doszłam do jednego z wielu wniosków, że zdecydowanie za rzadko czytam reportaże, warto będzie to zmienić.



W "27 śmierciach ..." była dziennikarka umieszcza relacje, wspomnienia, traumy i koszmary, z jakimi przyszło zmierzyć się dzieciom, potomkom rdzennych mieszkańców Kanady, zamykanych w szkołach często prowadzonych przez organizacje kościelne. Samych siebie nazywają "ocaleńcami", "przetrwali" lata udręk, utracili nierzadko godność, zdolność do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie - wszystko przez "edukację" i "wychowanie" w szkołach z internatem.

Odpowiednim podsumowaniem zawartych w książce treści jest recenzja Katarzyny Surmiak-Domańskiej, którą przeczytać możemy na tylnej okładce:

"To książka o Kanadzie, jakiej nie znamy i jakiej wolelibyśmy nie znać. Zbyt polubiliśmy myśl, że to kraj szczęśliwy. Joanna Gierak-Onoszko musi nas boleśnie rozczarować. Sprawdza, w jaki sposób Kanadyjczycy mierzą się dziś z grzechami swojej przeszłości. Punktuje absurdy i pułapki tych rozliczeń, pokazuje, że naszej kulturze brakuje skutecznych narzęzi i wzorców, by naprawiać zło. To pasjonująca opowieść o duchowych granicach zachodniej cywilizacji. W czasie lektury nie raz złapiemy się za głowę."

I dokładnie jak powyżej, sama łapałam się za głowę, czytając o każdej kolejnej historii będącej jedynie elementem całej ogromnej machiny stworzonej z ludzkich cierpień. Lektura wywarła na mnie silne wrażenie, wywołała uczucie niedowierzania, a przede wszystkim bezsilności wobec absurdów polityki prowadzonej w opisywanych latach. Przez ukazaną w tych relacjach obłudę wobec świata zewnętrzenego, krzywdzie wyrządzanej niewinnym dzieciom pod pozorem niesienia pomocy, edukacji i "odpowiedniego" wychowania czytelnik inaczej postrzega zarówno organizacje religijne, ale i sam Kościół katolicki, jako instytucję, która do tej pory za swoją rolę w prowadzeniu owych szkół w Kanadzie publicznie nie przeprosiła.

To opowieści nierzadko wzruszające, przeplatające się wzajemnie szepty, płacz i emocje "Ocaleńców" budują obraz rdzennych ludów Kanady udręczonych, wyniszczonych nacierającą i dominującą kulturą jakże inną od ich własnej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz