niedziela, 18 lutego 2024

Niezwykła historia zwykłej kobiety - "Życie Violette" Valerie Perrin

Bardzo trafiona propozycja koleżanki. Nie tylko bardzo ładne wydanie, ale również niesamowita treść:

 

Powieść Valerie Perrin "Życie Violette" w tłumaczeniu Wojciecha Gilewskiego to wyjątkowa lektura. Można początkowo odnieść wrażenie, że nie ma tu żadnej specjalnej akcji, ale z każdą kolejną stroną maluje się historia kobiety, która w życiu przeszła naprawdę wiele. Nie ma tu zbyt wiele radosnych treści, a z pewnością te nieliczne rozmywają się w nijakiej codzienności następującej po wręcz tragicznych wydarzeniach. Te fragmenty codziennego, spokojnego życia dojrzałej kobiety, którą poznaje się od pierwszych stron przeplatają wspomnienia i wydarzenia z bardziej i mniej odległej przeszłości dopełniające całego obrazu postaci - kobiety, żony, matki.

Ta książka wyjątkowo mnie wzruszyła (dosłownie). Nie sposób było nie przeżywać tych wszystkich wydarzeń razem z Violette, nie rozumieć, co tak naprawdę odczuła, nie podziwiać jej może nie tyle pogody ducha, bo nie uznałabym jej za kobietę szczęśliwą, co raczej spokoju i pogodzenia z codziennością, pójścia dalej. Ciekawostką jest tytułowanie poszczególnych rozdziałów przez autorkę swoistymi "złotymi myślami", jak chociażby: "Liście spadają, pory roku mijają, tylko wspomnienie trwa wiecznie", "Miłość jest wtedy, kiedy spotyka się kogoś, kto sprawia, że wszystko jest nowe" albo "Wspomnienie nigdy nie umiera, po prostu zapada w sen". To też nakreśla częściowo, jak w "toku" powieści kształtował się obecny charakter Violette, jak zmieniała się ona i jak ewoluowały jej przemyślenia. 

Po przeczytaniu chciałam oczywiście więcej, zachłysnęłam się tą historią oraz pięknym językiem. Zachwyciła mnie ta wyczuwalna nadzieja, że zawsze po burzy musi kiedyś przyjść słońce i że warto doceniać każdą chwilę zwykłego życia, celebrować te piękne momenty, rozczulać się nad prostotą istnienia i akceptować życie takie, jakie jest, ze spokojem. Powieść nie jest radosna, ale napawa nadzieją, wzrusza i rozrywa serce jednocześnie dając wiarę w lepszą przyszłość. Wspaniała!

piątek, 16 lutego 2024

Lutowe zakupy...

Troszkę tych książek mi doszło i w zasadzie to sama fantastyka.

W pierwszej kolejności skusiłam się na nieznane mi jeszcze autorki:


Zaciekawiły mnie opisy, więc myślę, że mogą okazać się całkiem przyjemnymi lekturami.

Nie oparłam się pokusie dokupienia kolejnych tomów serii "Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk, która wyjątkowo mnie urzekła:


W dalszym ciągu też "wymieniam" moje zaczytane "pottery" na nowsze wydania:


Z kolei po wzruszeniu, jakie ogarnia mnie przy czytaniu "Życia Violette" (które czeka w kolejce na "recenzję") dokupiłam kolejną powieść Valerie Perrin:


Takie skromne zakupy:

;)

poniedziałek, 5 lutego 2024

"Śnieżka" opowiedziana na nowo - "Lustereczko" Jen Calonity

Czy znajdzie się ktoś, kto nie lubił baśni? Ja powróciłam do zupełnie nowej, pełniejszej, kreatywnej wersji znanej baśni opiwiedzianej na nowo, mroczniejszej i z pewnością jednak nie dla najmłodszych. "Lustereczko... Mroczne opowieści" autorstwa Jan Calonity w przekładzie Ewy Tarnowskiej to lektura mimo wszystko przyjemna.

     

Urzekły mnie też piękne niebieskie krawędzie stron, przez co wizualnie książka (choć niestety w miękkiej okłądce) dodatkowo zyskuje w moich oczach.


Dlaczego warto przeczytać? Po pierwsze to szerszy zarys historii, autorka puściła wodze fantazji i zarysowała czytelnikowi wręcz psychologiczny portret Złej Królowej, dokładniej przedstawiając najważniejsze momenty w jej przeszłości, które stanowiły motor do podjęcia takich, a nie innych kroków (najczęściej drastycznych). Autorka utrzymała też powieść w konwencji wzajemnie przeplatających się dwóch historii dwóch głównych postaci (z wątkami pobocznymi naturalnie), które ostatecznie łączą się w jedną z zakończeniem jak można się spodziewać szczęśliwym (choć z wyjątkami).

Jeśli szukamy zaś wzoru do naśladowania, pełnego dobroci serca, ociekającego bezinteresownością, oddającą się z zapałem pracy, który mimo własnej niedoli nie przejdzie obojętnie obok innych to świetnie trafiliśmy. Śnieżka przedstawiona jako uosobienie dobra i niewinności, posiadająca wszelkie wyłącznie pozytywne cechy, potrafi podnieść morale i potwierdzić fakt, że "rozdając" dobro wraca ono z conajmniej zdwojoną siłą.

Czy dostrzegam jakieś minusy? Postać księcia wydała mi się może nieco mdła, bez wyrazu, ponieważ niby towarzyszy księżniczce i wspiera w jej zamyśle pokonania Złej Królowej, ale jest przy tym raczej takim delikatnym chłopcem, wręcz nazbyt ufnym i również przez to niewinnym, choć nadal mężnym i skorym do poświęceń.

To była dla mnie na pewno wspaniała podróż wgłąb magii i sumienia. 380 stron bajkowej treści w zupełnie nowej, kreatywnej odsłonie.

piątek, 2 lutego 2024

Seria słowiańska z wydawnictwa Replika

Uwielbiam te wydania z wydawnictwa "Replika", bo mam słabość do słowiańskich klimatów. Luty rozpoczęłam od zakupów i do mojej "słowiańskiej" półki dołączyły nowe tomy:



Bardzo przyjemne to były zakupy, w pakiecie dostałam świetny notatnik z Leszym. Powiększyła się także moja kolekcja zakładek:



A tak prezentuje się cała "słowiańska" półka (no powiedzmy, że cała):


czwartek, 1 lutego 2024

Styczniowe zakupy

Zakupy w tym roku zaczynam skromnie. ;)

Moje nabytki z wyjazdu do Krakowa (po co targać książkę na wyjazd, skoro można kupić i przytargać z wyjazdu?). Żeby nie przesadzić, ale i mieć od ręki coś, co na pewno z przyjemnością przeczytam, sięgnęłam po uzupełnianie powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk (o "Szeptusze" już wspominałam):


Tym razem jednak też pochwalę się pięknymi zakładkami, które kupiłam sobie na pamiątkę (i chyba na poważnie zacznę je zbierać!):


Cudeńka!
Z kolei na sam koniec miesiąca dotarły do mnie nowości z wydawnictwa Replika z serii "Wierzenia i zwyczaje". (Swoją drogą to był bardzo dobry interes!) Z łącznie trzema pozycjami dotarł do mnie w promocji notatnik z leszym, zakładki (kolejne!), pocztówka i ulotki (najbardziej praktyczna dla mnie jest oczywiście ta z całą serią "Wierzeń i zwyczajów").





A tak prezentuje się moja "słowiańska" półka na chwilę obecną:

Pora na lekturę! Zaczynam od "Baśni" ;)